środa, 22 kwietnia 2015

Liga angielska jak.. Legia Warszawa


Dumni Synowie Albionu przeżywają smutne wtorkowo-środowe wieczory - w ćwierćfinale LM po raz kolejny nie oglądamy żadnej drużyny z Anglii!


















21 marca rozpoczęła się kalendarzowa wiosna. Jednak UEFA stara się być tak bardzo niezależna, że nawet posługuje się innym kalendarzem, dlatego też, ta w europejskich rozgrywkach obudziła się 17 lutego. Szybciej się zaczęła to i szybciej musi się zakończyć, przynajmniej dla części, dokładnie - 8 drużyn. Po zimowej zawierusze nie ma już śladu. Po drużynach z Anglii również.

Śpieszmy się kibicować angielskim drużynom, tak szybko odpadają - chciałoby się powiedzieć parafrazując słowa Jana Twardowskiego. Zostają po nich tylko puste stadiony i głuche lamenty kibiców, złorzeczących na swoich bajońsko opłacanych bohaterów. Trzeba dodać - bohaterów jedynie w swoim angielskim domu. Ktoś tu chyba naoglądał się za dużo reklam pewnej francuskiej sieci hipermarketów z branży budowlanej..

Przynajmniej teraz wiadomo co robią piłkarze na Wyspach po treningu. Może gdyby trenowali tak mocno jak kopacze PSG i Monaco i nie dali się zwieść chwytowi reklamowemu, to drużyny Chelsea i Arsenalu czekałby z niecierpliwością na losowanie 1/4 LM. A tak, obok reklam, dochodzi im kolejny program do obejrzenia w TV.

Jednak całkiem serio, doprawdy trudno zrozumieć, co dzieje się w ostatnich latach z angielskimi klubami, gdy przychodzi im się spotkać z kontynentalnym Europejczykiem. To już kolejny taki "popis" na przestrzeni kilku lat. Dlatego też trzeba uznać, że nie jest to jedynie wypadek przy pracy, tylko może początek głębszego kryzysu.

Kryzysu, którego źródeł należy szukać być może w terminarzu rozgrywek ligowych. Podczas, gdy cała Europa odpoczywa i delektuje się świątecznym leniuchowaniem na przełomie roku, Premier League włącza piąty bieg i gra co trzy, cztery dni. Zmęczenie musi nadejść. Prawdopodobnym wydaje się argument, że pojawia się właśnie w lutym bądź marcu.

Co jednak obchodzi takie tłumaczenie angielskiego kibica, który teraz musi się czerwienić, rozmawiając ze swoim hiszpańskim kolegą? Jak teraz ma obronić przed nim tezę, że Premier League to najsilniejsza liga w Europie i  w ogóle na świecie? "Pokaż mi ile masz drużyn w rozgrywkach europejskich, powiem ci jak silna jest twoja liga" - takim oto zdaniem mógłby zagiąć Angola. I jeśli najpierw się czerwienił to teraz byłby już purpurowy ale ze złości i bezsilności swoich argumentów. Na osłodę mógłby rzucić, że liga angielska jest najbogatsza. Z tym rzeczywiście trudno polemizować.

Tytułowe porównanie ma sens jeśli zastosujemy odpowiednie proporcje. LE w której grała Legia, to młodszy i biedniejszy brat wielkiej LM, którą rok w rok chcą podbić najlepsze drużyny Albionu. Ajax to nie ta klasa co Barcelona, PSG czy Monaco. Z drugiej strony trzeba porównać możliwości (budżet, kadra) i ambicje polskich i angielskich klubów by rachunek wyszedł na 0.

Nowy sezon to zawsze nowe nadzieje i oczekiwania na jeszcze lepszy wynik niż rok wcześniej. W przypadku polskich klubów, chcielibyśmy aby nie było gorzej niż w sezonie 2014/2015. Kibice w Anglii są bardzie rozpieszczeni, dlatego kolejnej takiej wpadki mogą już nie przełknąć. Oni wymagają by było lepiej. Dużo lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz